Trener Domagała: czujemy do siebie żal

- Na pewno nie był to nasz dobry występ, uważam wręcz, że zagraliśmy słabo. Sztuką jest jednak wygrywać takie mecze i wszystko zapowiadało na to, że tak się stanie, ale nie zdołaliśmy tego dowieźć. Szkoda, że po strzeleniu bramki na 1:0 nie przenieśliśmy ciężaru gry na połowę przeciwnika. Na analizę przyjdzie jednak jeszcze czas - powiedział po pechowym remisie 1:1 z rezerwami Miedzi Legnica trener Marcin Domagała.
- Oczywiście mam trochę żalu do zespołu, że prowadząc jedną bramką, dajemy sobie strzelić gola w 95 minucie. Kilku zawodników mogło się przy tej akcji lepiej zachować, przerwać, wybić, przytrzymać piłkę. Sami do siebie czujemy żal; widząc reakcję w szatni mam świadomość, że zespół jest wściekły, podobnie jak ja. Prawda jest jednak taka, że nie zasłużyliśmy dzisiaj na trzy punkty i mamy tego świadomość. Pewnie gdybyśmy to my odrobili tę bramkę w końcówce, to bylibyśmy teraz w innych humorach. Bardzo żałujemy, że trzy oczka nie zostały w Brzegu, mimo że przeciwnik na ten punkt sobie zasłużył - dodał trener Stali.
- To prawda, ten tydzień był trochę szalony, jeśli chodzi o treningi, na przykład trening w poniedziałek rano wyglądał inaczej niż powinien. To mogło mieć wpływ na naszą kiepską postawę, ale nie szukałbym takiego usprawiedliwienia. Niektórzy zawodnicy grali dzisiaj przyzwoicie, ale daliśmy plamę jako zespół. Uważam też, że trzeba uszanować drużynę przeciwników. Wiedzieliśmy, że to jest młody, wybiegany, grający w piłkę zespół, a w niektórych momentach i tak potrafili nas zaskoczyć. Jestem ciekawy, jak Miedź będzie sobie radzić w następnych spotkaniach. Przede wszystkim musimy się jednak skupić na sobie, żeby takie mecze się już nie powtórzyły, bo w końcówce wyciągnęliśmy rękę do przeciwników. Musimy przeanalizować grę i poprawić mankamenty, zamiast szukać wymówek - mówił Domagała.
- Za tydzień kolejny mecz z trudnym przeciwnikiem na bardzo specyficznym, małym boisku. Pniówek wygrał dwa ostatnie spotkania, a wcześniej nie punktował, więc na pewno jest na fali wznoszącej. Do tej pory na Śląskim terenie graliśmy jednak dobrze w piłkę i mam nadzieję, że podtrzymamy ten trend. Musimy dobrze przygotować się do tego meczu, bo jest to naprawdę trudny teren. Z resztą w tej lidze większość spotkań jest naprawdę trudnych i nieraz o wyniku decyduje forma dnia. Dzisiaj nie była ona naszym atutem - zakończył szkoleniowiec żółto-niebieskich.