Serio trwaj! Stal powalczy w Goczałkowicach o kolejne zwycięstwo

Serio trwaj! Stal powalczy w Goczałkowicach o kolejne zwycięstwo

Piłkarze Stali nie mają zbyt wiele czasu na świętowanie wygranej z Pniówkiem. W środę czeka ich bowiem kolejne wyzwanie, jakim będzie wyjazdowe starcie z LKS-em Goczałkowice. Gospodarze w tabeli są tuż nad żółto-niebieskimi i mają dwa oczka więcej, a więc ewentualne zwycięstwo naszego zespołu pozwoli mu przeskoczyć biało-niebieskich i zanotować kolejny awans w tabeli. Wszyscy mamy nadzieję, że w środowe popołudnie uda się przedłużyć serię zwycięstw do pięciu.

LKS Goczałkowice powstał w 1960 roku, ale przez wiele lat tułał się po niższych klasach rozgrywkowych. Dość powiedzieć, że jeszcze w 2015 roku nasz sobotni przeciwnik występował w A-klasie! Wszystko zmieniło się po tym, gdy w prowadzenie klubu poważnie zaangażował się wychowanek LKS-u Łukasz Piszczek. Wieloletni reprezentant Polski stał się oczywistą wartością dodaną nie tylko w kwestiach marketingowych, ale również sportowych. W Goczałkowicach zbudowano po prostu bardzo mocny zespół i nic więc dziwnego, że ten przed rokiem mógł świętować największy sukces w historii klubu. Takim osiągnięciem był awans do III ligi, wywalczony po naprawdę trudnej przeprawie. Najpierw LKS musiał zająć 1. miejsce w swojej grupie IV ligi śląskiej (31 punktów, bilans 9-4-2, dwa punkty więcej od rezerw GKS-u Tychy), a następnie pokonać Szombierki Bytom w barażach (2:0 po dogrywce).

Premierowa runda była wręcz wyśmienita dla biało-niebieskich. LKS po jej zakończeniu zajmował bardzo wysoką 5. lokatę w tabeli, najwyższą spośród wszystkich beniaminków. Dorobek 32 punktów niemal zapewniał utrzymanie na poziomie III ligi na następny sezon i zapowiadał bardzo spokojną wiosnę w Goczałkowicach. Takie było też zimowe okienko transferowe. Zmiany kadrowe w zespole naszych sobotnich rywali były jedynie kosmetyczne, bo klubu nie opuścił żaden istotny zawodnik, za to w rubryce "przyszli" możemy umieścić jedynie Szymona Gemborysa (z Unii Kosztowy) i Jakuba Szendzielorza (z rezerw Podbeskidzia). Znamy też jedno wzmocnienie LKS-u na... przyszły sezon. Nie tak dawno w mediach Łukasz Piszczek zapowiedział, że po wygaśnięciu kontraktu z Borussią Dortmund od lata dołączy do swojego rodzinnego klubu.

Być może tak spokojna sytuacja w tabeli nieco uśpiła czujność działaczy z Goczałkowic. Tego nie wiemy, natomiast faktem są znacznie słabsze wiosenne rezultaty zespołu z powiatu pszczyńskiego. Ekipa prowadzona ponownie przez grającego trenera Damiana Barona (jesienią przez pewien czas zastępował go Piotr Ćwielong) zanotowała nawet serię pięciu porażek z rzędu! Udało się ją LKS-owi przerwać w bardzo efektowny sposób, gromiąc Polonię Nysa 4:0. W ubiegłą sobotę nasi przeciwnicy znów zapunktowali, ale razem remis z ROW-em Rybnik (1:1) miał zdecydowanie gorzki smak. Rybniczanie wyrwali bowiem punkt w czwartej doliczonej minucie.

Wiosną LKS Goczałkowice zdobył osiem punktów w dziewięciu meczach, co łącznie z jesiennym dorobkiem składa się na 40 oczek i 8. pozycję w tabeli (bilans 12 zwycięstw, 4 remisy i 11 porażek, bramki 46:41). Co ciekawe, gospodarze środowego pojedynku na własnym obiekcie radzą sobie zdecydowanie gorzej, niż w delegacjach. Spośród 13 meczów na Panattoni Arena aż siedem kończyło się wygranymi przyjezdnych. Jeśli chodzi o strzelby w zespole LKS-u, to powinniśmy się obawiać zwłaszcza dwóch nazwisk. Po 15 trafień w tym sezonie zanotowali doświadczony Piotr Ćwielong oraz młodzieżowiec Bartosz Marchewka. 

Rzućmy jeszcze okiem na sytuację brzeżan, którzy w tabeli wciąż okupują 9. pozycję. Strata do będących na 5. miejscu rezerw Zagłębia to jednak tylko trzy punkty, więc ewentualne zwycięstwo w środę z pewnością pozwoli na kolejny awans w górę stawki. Najwięcej trafień w brzeskim zespole ma Marcin Niemczyk (siedem), za którego plecami jest Mateusz Dychus (pięć trafień).

Dotychczas odbyło się tylko jedno spotkanie pomiędzy Stalą a LKS-em, ale z pewnością wielu z nas zapadło ono w pamięci. Po niezwykle emocjonującym meczu, w którym nie brakło również kontrowersji (dwa rzuty karne dla rywali i dwie czerwone kartki dla Stalowców) ostatecznie trzy punkty pojechały do Goczałkowic, a decydujące trafienie (na 2:3) straciliśmy dopiero w doliczonym czasie gry. Nie można jednak powiedzieć, by był to sprawiedliwy wynik, bo nawet grając 9 na 11 (!) to nasi zawodnicy przeważali i stwarzali znacznie groźniejsze okazje. Bez dwóch zdań brzeżanie mają więc rachunki do wyrównania.

Za nami połowa rundy wiosennej. Po słabym początku drużyna Stali w końcu wskoczyła na wysoki poziom, a ostatnimi tygodniami tylko go potwierdza. Mamy nadzieję, że w środowy wieczór otrzymamy z Goczałkowic kolejne powody do radości.

Spotkanie z LKS-em jako arbiter główny poprowadzi Rafał Abramowicz z Jawora. W tym sezonie sędziował on już trzy mecze z udziałem Stali i co ciekawe każdy z nich kończył się remisem (1:1 z Pniówkiem, 1:1 z Gwarkiem oraz 0:0 z Wartą Gorzów). Mecz będzie można oglądać za pośrednictwem transmisji, którą na YouTube przeprowadzi platforma CFsport. Link do niej zamieścimy już wkrótce.

29. kolejka III ligi (grupa 3)

LKS Goczałkowice - Stal Brzeg

5.05.2021 (środa), godz. 18:00

Panattoni Arena w Goczałkowicach-Zdroju, ul. Krzyżanowskiego 1.

Mecz odbędzie się bez udziału publiczności.

Fot. Facebook LKS-u Goczałkowice.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości