Zadecydowała jedna akcja. Stal Brzeg - LKS Goczałkowice-Zdrój 0:1

Niestety piłkarze LKS-u Goczałkowice popsuli nam piłkarskie święto w Brzegu, wygrywając w meczu 11. kolejki III ligi ze Stalą 1:0. Samo spotkanie wielkim widowiskiem nie było, raczej można je nazwać szachami, w które lepiej zagrali goście. Ich doświadczenie i wyrachowanie pozwoliło zadać decydujący cios w 86. minucie. Ekipa Łukasza Piszczka grała już wówczas w dziesiątkę, po tym, jak w 49. minucie za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Dominik Zięba. W doliczonym czasie gry brzeżanie mieli jeszcze stuprocentową sytuację, lecz po główce Wdowiaka futbolówka trafiła tylko w poprzeczkę.
Pierwsza połowa sobotniego pojedynku raczej nie porwała kompletu blisko tysiąca widzów, którzy zasiedli na Stadionie Miejskim w Brzegu. Dość powiedzieć, że żaden z zespołów nie zdołał oddać celnego strzału na bramkę rywala! Bez wątpienia dłużej przy futbolówce utrzymywał się lider z Goczałkowic, lecz nie stwarzał tym większego zagrożenia. Piłkarze Stali mądrze i skutecznie bronili, nie popełniając żadnych błędów w formacji defensywnej. W obozie żółto-niebieskich odnotować możemy dwie niecelne próby z dystansu autorstwa Jakuba Czajkowskiego i Kamila Ograbka, zaś po drugiej stronie z równie marnym skutkiem strzelali Mońka (dwukrotnie) i raz Piszczek, za każdym razem ze znacznej odległości.
W drugiej części meczu obraz gry nieszczególnie się zmienił. Wciąż to goczałkowiczanie lepiej czuli się piłką przy nodze, ale niewiele z tego wynikało. Co więcej, tuż po zmianie stron to Stalowcy mieli dwie niezłe okazje. Już minutę po przerwie niezłą szansę miał Danielik, lecz jego próba lobowania bramkarza zdecydowanie się nie udała. W 49. minucie z kolei Pavlo Koval urwał się przeciwnikom i tuż przed polem karnym został powalony przez Ziębę. Zawodnik gości otrzymał żółtą kartkę, a jako, że było to jego drugie napomnienie, to tym samym musiał opuścić boisko. Żółto-niebiescy od tego czasu grali w przewadze jednego piłkarza, ale niestety na murawie nie było to widoczne. Szans bramkowych wciąż było jak na lekarstwo, choć groźnie pod naszą bramką było w 69. minucie, gdy strata przy wyprowadzeniu piłki zakończyła się uderzeniem Furczyka, który trafił w słupek. Pierwszy celny strzał w meczu zanotowaliśmy w 74. minucie, kiedy to Hanzel niemalże podał piłkę Aminowi Stitou. Czas upływał i wydawało się, że żadna z ekip nie ma wystarczająco dużo siły ofensywnej, by jeszcze realnie zagrozić przeciwnikowi. Wtedy nadeszła 86. minuta. Na lewym skrzydle urwał się Kazimierowicz i dograł do Dragona, który z bliska trafił do siatki brzeżan. Goczałkowice prowadziły 1:0, ale wynik już 60 sekund później mógł ulec zmianie. Przed znakomitą szansą stanął piłkarz Stali Karol Danielik, lecz w sytuacji sam na sam trafił futbolówką wprost w golkipera... Żółto-niebiescy nie poddali się i zaatakowali jeszcze raz. W doliczonym czasie gry centra Ograbka trafiła do niepilnowanego Wdowiaka, a po jego uderzeniu głową piłka jedynie odbiła się od poprzeczki.
Na więcej naszych zawodników nie było już stać. Szkoda, bo kolejny raz w tym sezonie mecz "na styku" kończy się wygraną rywali. Ewidentnie żółto-niebieskim zabrakło siły i ognia w ofensywie. Mamy nadzieję, że te atuty powrócą już za tydzień, kiedy Stalowcy zmierzą się w Gubinie z miejscową Cariną.
11. kolejka III ligi (grupa 3)
Stal Brzeg - LKS Goczałkowice-Zdrój 0:1 (bramka: Dragon 86')
Stal: Stitou - Wdowiak, Maj, Lechowicz, Ograbek, Podgórski, Niemczyk (83' Rogala), Czajkowski, Danielik, Koval (67' Dychus), Sypek. Trener Arkadiusz Bator.
Żółta kartka (Stal): Maj.
Czerwona kartka: Zięba (LKS Goczałkowice, 49' - za dwie żółte).
Sędziował: Kacper Kendzia (Leszno).
Widzów: 999.
fot. Janusz Pasieczny / www.glospowiatu24.pl